Tak, wiem, my też
obchodzimy Dzień Nauczyciela, tylko, tylko: Wai Khru to nie Dzień Nauczyciela
(który Tajowie obchodzą 16stego stycznia i który jest wolny od szkoły dla obu partii:
uczniów i nauczycieli), a Dzień Szacunku Dla Nauczyciela (jak to właściwie przełożyła
moja czcigodna siorka).
Cała ceremonia, ponieważ
śmiało pokusiłbym się o nazwanie tego wydarzenia w ten właśnie sposób,
przebiega w godzinę, może dwie i cała reszta dnia odbywa się zgodnie z planem
lekcyjnym poza przerwami, kiedy grupy uczniów, lub też indywidualne jednostki „dorywają”
Cię na korytarzu lub w klasie, ofiarowując kwiaty, słodycze czy upominki innego
rodzaju, składając wyrazy szacunku oraz sympatii. Bez ukrywanej skromności (podchodząc
do mojej pracy w jaki do niej podchodzę) muszę stwierdzić, że nigdy chyba nie poczułem się, tak "kochany" jak w tym dniu. Po zaniesieniu wszystkich (prawie
wszystkich, po drodze ofiarowałem parę wianków kierowcom taxi motocykli na
mojej ulicy, na przewieszenie przez kierownicę na szczęście) kwiatów do domu, w
mieszkaniu unosił się słodki zapach przez kilka następnych dni. Jeżeli ktokolwiek się kiedykolwiek zastanawiał czy praca nauczyciela potrafi być satysfakcjonująca
to odpowiadam: jeżeli wkładasz w to całe swoje serce, traktujesz wszystkie
dzieci jak swoje własne, obserwujesz jak rosną i jak sam pomagasz im „rosnąć”,
a następnie dzieją się takie rzeczy jak podczas Wai Khru, to odpowiadam: nie wiem czy jest coś bardziej satysfakcjonującego.
No, ale nie o
tym.
Mimo że wszystko
(ceremonia) przebiega w dwie, maskymalnie trzy godziny, przygotowania zaczynają
się już tygodnie wcześniej. Ktoś musi zająć się planem, sceną, próbami „chóru”,
próbami ogólnymi, a i plecenie tych pięknych okazów wymaga trochę czasu:
Anfield i Tiem.
Nie
wiem czy byłby ktoś bardziej odpowiedni w całej szkole
do wręczenia kompozycji kwiatowej w kszałcie
stadionu, aniżeli właśnie Anfield.
(And this is what we call living up to your name, right Anfield?^^)
Wykonane prawdopodobnie
z myślą o którymś z W-F istów.
Prawdziwa gratka
dla fanów ostatniej części Avengersów: Infinity War.
Jednocześnie zdecydowanie mój faworyt.
Nie znaczy to jednak, że pozostała część nie zrobiła na mnie wrażenia:
Nie jestem do
końca pewny czy widać, ale do wykonania tych kompozycji uniwersalność
materiałów musiała zwyczajnie przejść ludzkie pojęcie. Jeżeli chodzi o dekoracje w mojej szkole,
dbałość o detale, poziom estetyki oraz finalny efekt to wybiegają one daleko przed
szereg wszystkich szkół, z którymi miałem do czynienia i jako nauczyciel i jako
uczeń.
Jak
to wszystko przebiega?
Przede wszystkim
warto wiedzieć, że nie wszystko dzieje się na raz i co mam przez to na myśli
to, że nie wszyscy uczniowie z całej szkoły zbierają się w jednym miejscu o tej
samej porze (tak przynajmniej było w przypadku mojej szkoły oraz mojej siorki),
nie jestem pewny czy dzieje się tak w całym kraju, ale jeśli tak, to nie jest
to całkiem zły pomysł. Poza aspektem związanym z dostępną przestrzenią, w taki
również sposób (z dziećmi podzielonymi na grupy, z nauczycielami, którzy
właściwie odpowiadają za ich rozwój) unikamy sytuacji, gdzie dziecko jest zmuszone
dziękować i składać hołd nauczycielowi, z którym ma mało co wspólnego. Także więc,
o wyznaczonej godzinie w hali zbierają się klasy, powiedzmy, od 1 do 3, wraz z
nauczycielami oraz zarządem szkoły, a za godzinę starsze roczniki itd. U nas
wystarczyły dwie tury.
Kiedy
wszystkie dzieci są zebrane w wyznaczonych do tego miejscach (większość jest
rozlokowana wzdłuż hali twarzą zwróconą do sceny, zostawiając w centralnej
części miejsce na dzieci wchodzące później na podwyższenie i składające kwiaty w parach) na scenę, po
zdjęciu obuwia wdrapują się nauczyciele oraz zarząd szkoły. Po lewej stronie
sceny znajduje się mały oddział smyków, który pełni rolę chóru, na scenie zaś,
poza trzema rzędami krzeseł, znajdują się ołtarzyk Buddy, Tajska flaga oraz
zdjęcie króla.
Sun i Baibua (moje aktualne P.6)
Pełne skupienie.
Gdzie jest Wally?
Wszystko zaczyna
się od składania pokłonów i śpiewania i mocno bym skłamał, gdybym powiedział,
że podczas tej muzycznej części (kiedy to wszystkie dzieci zaczęły śpiewać „Piosenkę
dla nauczyciela”) nie przeszły mnie ciarki i nie zrobiło mi się ciepło w żołądku.
Trudno to
opisać, ale kiedy około 200 gardeł, dla odmiany, całkowicie skoncentrowanych dzieciaczków,
śpiewających w harmonii pieśń z podziękowaniami między innymi również dla
Ciebie, człowiek może znaleźć się w stanie, który najprościej jak tylko potrafię,
określiłbym mixem fascynacji i hipnozy, takiej przyjemnej hipnozyJ
Niestety nie zdążyłem..., a prawdę mówiąc, byłem zbyt zabsorbowany tym co się rozgrywało przede mną i tym co trafiało do moich uszu, aby choćby pomyśleć o nagrywaniu (czego troszę żałuję, ale też nie do końca).
Oto link do wspomnianej piosenki:
https://www.youtube.com/watch?v=rzTMS2xxLnQ
Możliwe, że jestem tu mocno stronniczy, ale ta wersja wydaje mi się nijak do tej śpiewanej na żywo przez około 200 uczniów bez żadnego muzycznego akompaniamentu.
Możliwe, że jestem tu mocno stronniczy, ale ta wersja wydaje mi się nijak do tej śpiewanej na żywo przez około 200 uczniów bez żadnego muzycznego akompaniamentu.
Oprócz tej
piosenki, śpiewane były również inne, zarówno przez całą szkołę, jak i
wyłącznie przez chór.
Po śpiewach zaczyna się wręczanie kwiatów:
Sense i Nicha (moje aktualne P.4)
Na powyższym filmiku Anfield wraz z Tiem składają hołd najpierw Buddzie, fladze Tajlandii, a następnie królowi.
Następnie, przemieszczając się na klęczkach,
uczniowie zmierzają w kierunku nauczycieli.
Pokłon.
Wręczenie.
i jeszcze raz pokłon.
Kiedy wszystko
co zostało uplecione zostało wręczone, pałeczkę przejmuje dyrektor, który po
natarciu kredą palca wskazującego dotyka nim sowitych rozmiarów księgę.
Okazuje się, że
księga nie musi być jakiegoś specyficznego autorstwa bądź treści. Chodzi tu
bardziej o symbolikę. W tym przypadku był to słownik, który jak wszyscy wiemy
zawiera sporo wiedzy. Zaraz po tym swojego rodzaju obrzędzie, dyrektor szkoły wygłasza
mowę, której słowo w słowo Wam niestety nie przytoczę (mój Tajski niestety
wciąż jest... well, pretty much non-existent), ale z tego co mi zdążyła
przetłumaczyć Khru Ning, szefowa departamentu oraz pokrewna dusza, to dyrektor
życzył uczniom pomyślnych łowów w terminach edukacji, cierpliwości, wytrwałości
oraz szczęścia.
W
taki dzień nauczyciele przychodzą z reguły ubrani na biało. Biały kolor w tym kraju symbolizuje Buddyzm oraz czystość, ale również, jak to Khru Ning ujęła, jest
to kolor oznaczający szacunek i wypada taki kolor przyodziać, chociaż w jakimś
stopniu. Mówię „z reguły” ponieważ oczywiście, oraz najnaturalniej w świecie JA
przyszedłem ubrany na niebiesko (tak, jest to jeden z moich ulubionych kolorów,
aczkolwiek nie było to powodem wyboru mojej garderoby). Zostałem zawiadomiony
tego samego dnia, od razu po przebudzeniu o wymogach garderobianych i tak się
złożyło, że moja jedyna biała koszula była umalowana markerem na kołnierzu (ka
bum).
Na usprawiedliwienie i może pocieszenie się,
że za takie okazje mogą być odpowiedzialne siły na które my, zwykli śmiertelnicy nie mamy
wpływu, zamieszczam dowód na to, że podobne sytuacje nie były mi już obce za
młodu.
Biały kruk, czarna owca?
Po
zakończonej ceremonii, miałaa miejsce godzinna przerwa, podczas to której uczniowie
prześcigują się w składaniu wyrazów szacunku swoim nauczycielom w przeróżnej formie. Oprócz
ukłonów i podziękowań, otrzymałem kilka wianków, róże, ciacho, słodycze, a
nawet serduszko z papieru.
Jakiś czas temu zapoznałem moje P.6. z szachami.
Dziś nie ma przerwy, aby w mojej klasie nie było ponad 15ście osób
czekających na swoją kolej. Jak widać na zdjęciu, dla niektórych
nawet Wai Khru nie jest wystarczającą przeszkodą.
April (dziewczyna po lewej) pokonała mnie już dwa razy
- a swoje kiedyś grałem:)
...i jak
tu nie kochać swojej pracy i nie chcieć dać im jeszcze więcej?
Do poczytania.
Z.
Do poczytania.
Z.